szczony przez siostrę do gabinetu pana de Granno, zaczął póty majstrować przy zamku biura, aż go otworzył. W szufladzie jednak nic nie było. Dopiero naciśnięcie jednej ze ścianek otwarło drugą, wewnętrzną skrytkę, gdzie leżał srebrny worek. Isolina, która przy drzwiach gabinetu stała na czatach, porwała worek i wskok znalazła się w pracowni Śnicy. Malarz spokojnie otworzył zameczek i znalazł wewnątrz papier upragniony. Natychmiast rozprostował arkusz, ustawił go przed aparatem fotograficznym, zdawna w tym celu wypożyczonym od zamożnego kolegi — malarza. Po dwustronnem zdjęciu dokumentu śnica zabrał się do jego dokładnej, barwnej kopii. Na przygotowanym kartonie odtwarzał kreska po kresce, laska po lasce, pismo Nienaskiego. Barwnemi zapuszczeniami kopiował krople krwi zastygłe na papierze i ledwie dostrzegalne ślady zabrudzenia od palców, rozmazujących łzy. Nie upłynęła godzina czasu od chwili otwarcia biurka, a już testament był skopiowany dwukrotnie z dokładnością niemal absolutną, — obustronnie sfotografowany, wymierzony najskrupulatniej i zbadany co do jakości, grubości i gatunku papieru. Gdy to wszystko zostało załatwione, testament włożono z powrotem do worka, a sam worek odniesiono na miejsce. Cesare umieścił go we właściwej skrytce i szufladę zamknął z powrotem, bez naruszenia i bez jakiegokolwiek zarysowania politury dookoła zamka. Śnica przezornie nie widział się wcale z Cesarem, a Isolinie zakazał wszelkich objaśnień, dla kogo worek wydobyto i w jakim celu. Cesare, domagający się od Isoliny wyjaśnienia celu
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/116
Ta strona została przepisana.