Ta strona została przepisana.
mocnego wieśniaka została powyżej oczu literalnie ścięta, jak gdyby wyciągniętą z pochwy, błyszczącą w dali szablą komenderującego. Sklepienie tej czaszki odskoczyło z głowy, jak zdmuchnięta krwawa czapka. Trup, kipiący od bujnej krwi, zachwiał się, posunął po ścianie i runął u drzwi obory.
Porucznik wydał krótką komendę i twardym krokiem, na czele karnego oddziału wrócił na gościniec. Kolumna, nie mając w tej wsi nic więcej do czynienia, a pochowanie towarzyszów broni zleciwszy ułanom, ruszyła w swą drogę. Nim zmierzch zapadł, dosięgła oznaczonego celu.