Celina Śnicowa zabrała dziecko i pospiesznie w tłumie innych „uchodźców“ oparła się aż w Krakowie. Nie mając obecnie obawy o brak środków do życia, wskutek sowitego zaopatrzenia ze strony rządu, wyszukała sobie w Krakowie mieszkanie i postanowiła oczekiwać w tem mieście dalszego rozwoju wypadków, zajęta wyłącznie pielęgnowaniem synka. Pragnąc gorąco, ażeby mały Staś jak najwięcej oddychał czystem powietrzem i korzystał z pięknej jesieni, pani Śnicowa wybrała na mieszkanie pewien dom parterowy z ogrodem w pobliżu ulicy Lubicz. Dworek ten, wciśnięty między dwa ślepe mury wysokich kamienic, a ogród, ze swym zmurszałym płotem, furtką zabitą gwoździami i rozwichrzonym żywopłotem, był jakimś anachronizmem wśród wielkomiejskiego otoczenia. Nieopodal od owej furtki ogrodowej przebiegał wysoki plant kolejowy i w mieszkaniu słychać było wciąż świsty i turkoty pociągów. „Letkie powietrze“ ogrodu, które gospodarz zachwalał częstotliwie w rozmowach w celu uzasadniania stałego postępu wysokości komornego, dość szczodrze było przesycone dymem, buchającym z lokomotyw. Lecz były tam bądź co bądź chwile pięknej ciszy, oraz pewna ilość powietrza, „lżejszego“, niż w innych punktach miasta Krakowa, przyduszonego, istotnie, ciężkiem powietrzem. Pani Celina odnajmowała trzy niewielkie pokoje z kuchnią, tudzież prawo użytkowania z ogrodu — (w znaczeniu, oczywiście, prawa chodzenia po ścieżkach i siedzenia w altance). Pokoje były umeblowane. Meble należały do kogoś, kto „uszedł“ przezornie nawet z Krakowa w trwodze przed in-
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/200
Ta strona została przepisana.