Panu Witoldowi Granowskiemu nie zabrakło środków, ażeby do siebie przywiązać, a ściślej mówiąc, przytroczyć, młodego Jasiołda. Przedewszystkiem udało się za pośrednictwem wywiadowców przywieźć list dla synka od mamusi z Łukowa. Tą samą drogą udało się również przesłać list od syna do matki. Pomimo zaciekłego oporu, młodociany entuzyasta otrzymał od pana de Granno możność zarobkowania zyskowniejszego, a bardziej odpowiedniego do natury jego uzdolnienia i wiadomości, osiągniętych w szkole. Raz wraz pan Granowski polecał Jasiołdowi coś przepisywać, kopiować, kolacyonować, „powielać“ na maszynie. Były to papiery z rozmaitych „sekcyj“ enkaenowych, do których potężny „mecenas“ należał. Jasiołd oburzał się na siebie, nienawidził tej roboty, ale koniec końców musiał ją wykonywać ze względu na możność komunikowania się z matką i, szczerze powiedziawszy, ze względu na to, że dyablo potrzebował grosza. Ręka wciąż ofiarna, pomocna staje się wreszcie piękną, to darmo. Jasiołd był obdarty, obtargany, bez butów i bielizny, wiecznie u kolegów zadłużony, jak chart za zwierzyną, goniący za każdym centem. Wreszcie, najważniejszym ze środków pozyskania sobie sympatyi Jasiołda, użytym przez pana Granowskiego, było skryte i nad wyraz umiejętne pielęgnowanie przywiązania młodzieńca do pięknej pani porucznikowej. Zdarzało się bardzo często, że dobrotliwy obojga przyjaciel przynosił tak zwane „darmowe“ bilety do teatru, albo nadsyłał przez skauta z Enkaenu dwa bilety do kinematografu. W niedziele i święta pan Granowski z reguły przychodził na obiad do pani Ce-
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/263
Ta strona została przepisana.