oddawna wszelkie waryanty opowieści o tem, iż z pieczar zamczyska tajemny korytarz idzie do środka lasów bielickich, czy też do ujścia Wisłoka... Pewnej nocy, w kilka dni po przyjeździe, wyszedł cichaczem ze swego pokoju i, starannie rozglądając się na wsze strony, udał się w stronę ruiny. Gdy wkroczył do głębi i znalazł się w trzeciej komorze, upewniwszy się, iż za skarpami i załamaniami murów nikt światła dostrzec nie może, oświetlił latarką elektryczną stos gruzu, leżący pośrodku, zrośnięty już w jednolitą masę, — i zaczął przyniesioną motyką kopać jamę. Szczególniejszym zbiegiem wypadków w masie zwartego rumowia natrafił na starą metalową pieczątkę bez herbu, ze ślicznie wyrytym napisem w otoku: „Je garde les secrets“. To go dobrze usposobiło. Gdy doszedł do kamiennego podłoża, wydostał z walizki, przyniesionej pod płaszczem, okutą szkatułkę z walorami i umieścił ją na dnie wybranego dołu. Potem uważnie nakrył skarb ziemią, gruzem, uklepał miejsce, jak było poprzednio, przyrzucił je brudami, ażeby niczyich nie nęcić oczu i nie budzić podejrzeń. Dokonawszy tego, wrócił w ciemności do siebie. Szkatułka, doskonale okuta, a wewnątrz nieprzemakalna, wyłożona blachą, przywieziona w walizie z Krakowa, zawierała sporo pieniędzy. Czynsze z kopalni, pobrane od wojskowości, reszty kapitałów, pościąganych z banków pan Granowski zmienił na dolary amerykańskie za sumę kilkukroć stu tysięcy reńskich. Inne walory zmienił na rosyjskie ruble, część sumy miał nawet w złocie, z trudem zdobytem, lecz osiągniętem w dość pokaźnej jeszcze ilości.
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/281
Ta strona została przepisana.