Wówczas to przyszły mu na myśl papiery imcipana Nienaskiego, nieboszczyka zięcia. Przejrzy je i dowie się, co zawierają. Skwapliwie i skrycie, aby nie zlustrowano głębi, otworzył walizkę i wydobył zwój papierów. Przeglądał je sztuka po sztuce. Były to przeważnie pierwsze szkice rozmaitych projektów budowli, które architekt Nienaski obmyślał, niejako, na świstkach woskowanego papieru. Domy, wille, kościoły, dwory, fabryki, a nadewszystko szkoły i wnętrza przeróżnych zakładów. Pan Granowski szczerze uśmiał się, czytając pod tymi projektami, na olbrzymią zakreślonemi miarę, cudaczne nazwy: „Instytut powszechny górniczy w Kielcach“, „Zakład w Krakowie dla geologii nafty“, „Zakład w Krakowie dla geologii węgla“, „Zakład powszechny nauk ekonomiczno-społecznych w Warszawie“, „Akademia handlowa w Łodzi“, „Studyum geograficzne w Warszawie“, „Studyum oceanograficzne na Helu“, (pan Granowski dopisał pod tym tytułem: „tuż w sąsiedztwie księżyca“), „Obserwatoryum astronomiczne imienia Armińskiego na górze Łysicy“, „Szkoła agronomiczna wyższa na górze Łysej w górach Świętokrzyskich“, „Szkoła dla dziewcząt w lesie nad Porąbkami w górach Świętokrzyskich“, „Kościół na górze Stróżnej“, „Dom artystów w Kamieniu“ — i t. p.
Przypatrując się tym zamachom twórczego ołówka, które, — wykonane najszczegółowiej w rzutach i przekrojach, — były jedynie nikłym śladem przekreślonego człowieka, starszy pan uprzytomnił sobie budowniczego. Wyniosła jego postać, czoło, spojrzenie, jasne ubranie, obcisłe, sznurowane sztylpy, —
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/319
Ta strona została przepisana.