krewnych i znajomych, ale nie mogła podać dokładnie ani jednego nazwiska. Trzeba było zostawić rzecz w stadyum zagadkowości, aż do dalszego wyjaśnienia. Pan Granowski poświęcił się literalnie dziełu szukania. W marcu tego roku, uzyskawszy specyalne pozwolenie od rosyjskich władz wojskowych, z któremi był, z racyi swych interesów, w ciągłej styczności, jeździł na poszukiwania śladów nieszczęścia matki Zosinej w okolicę, gdzie, według relacyj i przypuszczeń, poszlak i pogłosek, można było miejsce wypadku określić. Nie udało się odnaleźć zwłok i wykryć nic prawdopodobnego. Milioner niemało zobaczył w tej drodze. Porozwalane kościoły z utrąconemi wieżami, — zmiażdżone dworce kolejowe, — konie, przeglądające się w ogromnem trumeau podczas czynności chrupania owsa w salach recepcyjnych magnackiego pałacu, — w opuszczonem mieszkaniu burżuazyjnem fortepian Bechsteina, w którego wnętrzu, na metalowych strunach jakiś oficerzyna z tłumu moskiewskiej swołoczy urządził sobie stałą, podręczną kloakę, — cenne malowidła, porznięte nożami, lub z ram wyłupane, — wioszczyny, osiedla, chaty puszczone z dymem, jak daleko sięgnie biedny polski horyzont. Czarne piętna w polach znaczyły ślad zwęglonych stert zboża i spalonych stogów siana, a opowieść nauszna, klechda domowa, powieść z cicha szeptana uwidoczniały dzieje planów, zamysłów i dokonań dyabła, wykonanych rękoma czarniawy ludzkiej, odzianej w moskiewskie tułupy i szynele. Wszystko, co kiedykolwiek wzniesione zostało nad poziom, zbudowane czy dokonane na tej ziemi tyle ubogiej, ulegało teraz,
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/368
Ta strona została przepisana.