Po gorlickiej Rosyan katastrofie, pan Granowski szybko zoryentował się w położeniu. Zaczął też w tempie nadzwyczajnie przyśpieszonem likwidować swe wschodnio-galicyjskie interesy, związywać wszelkie afery mocnymi węzłami a uzyskane kapitały chować jak najbardziej starannie. Wnet zabrawszy ze sobą Zosię-sierotkę, ostrożnie wyruszył ku zachodowi, unikając z pilnością tych miejsc, gdzie go za rosyjskich przewag widywano w podejrzanem towarzystwie. Na emigracyę w kierunku wschodnim nie miał zgoła ochoty, gdyż taki manewr oddaliłby go od kraju i przedsięwzięć, które wykonać zamierzył bezwarunkowo. Cokolwiekby się stać miało, chciał przedrzeć się do Galicyi zachodniej i Królestwa, żeby natychmiast działać. Z ogólnego przebiegu operacyj wojennych zarysowywał się pewnik, że Moskwa będzie wypędzona z ziem polskich przez Niemców i że ostatni zostaną na razie panami placu. Peregrynant postanowił teraz kierować pod nich swe kroki. Powolna droga ku zachodowi, w stronę Krakowa, trwała parę miesięcy. Przesunięcie linii wojsk niemiecko-austryackich ku wschodowi nakryło milionera w Jaśle. Od kilku tygodni mieszkał skromnie w hoteliku żydowskim, zajmując wraz z Zosią jednę izdebkę na parterze. Huki armat i odgłosy strzałów nie były obce ani „dziaduniowi“, jak Zosia nazywała swego opiekuna, ani jej samej. Nie takie widywali bitwy! Przecierpieli cofanie się Moskali i obsadzenie miasta przez Austryaków, całe i zdrowe głowy wynosząc z tej operacyi. Jedyną prywacyą było wyrzucenie ich „z numeru“ hotelowego, prawnie według boskich i ludzkich ustaw
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/374
Ta strona została przepisana.