bardzo dawno chciałem zapytać: pan jest austryackim poddanym?
— Tak jest. Przyjąłem poddaństwo austryackie, obejmując spadek po moim zięciu Nienaskim. A właśnie, dobrze, iż weszliśmy na ten temat. Chciałem zapytać o pewne szczegóły...
— Proszę. Jestem, jak zawsze, na pańskie rozkazy.
— Tu źle rozmawiać.
— Moja kabina jest wolna. Tak się złożyło, że mam całą do swego rozporządzenia. Możebyśmy tam weszli.
Pan Granowski chętnie się zgodził i poszedł za kapitanem, który prowadził za rękę małą Zosię, głaszcząc ręką jej piękne włosy.
Wkroczyli do przedziału i ex-milioner zajął miejsce wskazane.
Zosia podbiegła do okna i coś tam poczęła gwarzyć z wiatrem i deszczem. Kapitan zamknął drzwi, usiadł wygodnie i zapalił cygaro.
— Nie wiem, czy sobie pan przypomina, — zaczął pan Granowski, — pewną naszą rozmowę na drodze do Salviatino we Florencyi. Wystąpił pan wtedy, jako poseł do mnie od mej zmarłej córki.
— A tak. Pamiętam tę rozmowę.
— Potem w Viareggio pokazywał mi pan testament mego zięcia.
— Pamiętam i to.
— Otóż chciałem pana teraz zapytać, w jaki sposób pan doszedł do posiadania tego papieru? To była kopia rzeczywistego testamentu, nieprawdaż?
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/395
Ta strona została przepisana.