znaczyć złowieszczy ponad brzegiem kształt dwunoga, wesoło pląsały w toni, nim śmiercionośne doświadczenie strach i popłoch przed tym cieniem, jako instynkt wrodzony potomnym przekazało. W strugach i potokach leśnych na nieprzemierzonych niecieczach i zasiąklach Noteci, gdzie drzewa z korzeniami wyrwane i wpoprzek strychu wodnego rzucone stawiska wieczne i nieprzerwane stworzyły, towarzystwa bobrów budowały pracowicie swe wymyślne żeromienia. Smętek podchodził, czaił się i podpatrywał ich pracę, ażeby je chwytać w żelaza i niewody, Nad nim zaś plamisty ostrowidz, ryś, przytulony do konara i upodobniony do pstrej kory drzewa, czyhał na wędrowne sarny i łanie jeleni, pięlęgnujące swe małe. Ciszę głuchą tych łowów przerywało ciapanie odyńców, żrących żołędzie i bukiew w oparzeliskach i gozdach.
Podczas wietrznych dni marca zjawiał się w postaci wędrownego otroka na piasczystem międzymorzu, gdy cały lud rybacki z żonami i niedorostkami uroczyście wyciągnął na strąd z toni wielki niewód kołowrotny. Ciągnął i on linę, zarzuciwszy szlę przez ramię i podnosił wraz z innymi okrzyk radosny, gdy dwudziestofuntowe łososie rzucały się w ciężkiem matni brzemieniu. Zajadlej, niż ktokolwiek, dobijał karkulicami wielkie ryby, skaczące po piasku wybrzeża. Lecz gdy, prastarym obyczajem, następował podział rybitwy na party, — rybak dorosły — cały part, niewiasta dostawiająca sieci — pół partu, dorosły chłopiec i dorosłe dziewczę — ćwierć partu, a dziecina — pół ćwierci, wdowy zaś, chorzy i starcy, którzy żadnego w połowie nie brali udziału, również ich część połowu, —
Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/037
Ta strona została uwierzytelniona.