na czele zdrajców i katów, słodka wieść o miłości i odpuszczeniu winy łączyła się z nauką o prawie zdzierstwa, wywłaszczenia, wygnania i karze śmierci za uchybienie samowoli zdobywców. W miastach niemieckich, które na gruzach lub przyciesiach dawnych grodów słowiańskich powstały, królowie, książęta i wielkorządcy nadawali klasztorom i kościołom dziedziny wydarte pokonanym. Chłopi i czynszownicy osób prywatnych, niewolnicy, dwunogie pociągowe zwierzęta bez prawa do niczego, poganie nędzni i wzgardzeni, szli na handel w dalekie kraje Afryki i Wschodu, albo, jak przepłoszone stado jeleni, uciekali dalej a dalej we wschodnie lasy, kryli się przed najeźdźcą w niedostępnych kniejach i w bagnach, których koń zgruntowaćby nie mógł i wiosła nie imały. Inni, ograbieni ze wszystkiego, przyciśnięci przez posuchy, nieurodzaj, głód, nędzę ciągnęli do nowozałożonych miast, gdzie na błotnistych przedmieściach i w najuboższych izbach wolno im było walczyć jak najciężej o kawałek chleba, ażeby w twardej biedzie, ucisku, wzgardzie i ciemnocie zapomnieć z czasem o rodzie swym i języku. Na miejscach pustych osiadali przybysze z zachodu i budowali nowe miasta, nowe wsi, chrzcąc je swoimi nazwami. Dopóki słowianie byli poganami, traktowano ich, jako barbarzyńców, niegodnych obcowania z chrześciany. Skoro przyjmowali chrzest, i to nie było dostateczne do porównania ich w prawie z Sasami. Musieli zostać Niemcami z mowy, obyczaju i ducha, musieli iść pospołu z legionami łotrów na wyprawy przeciwko swojemu rodowi, ażeby wzgardy uniknąć. Awanturnicy z całego świata biegli na ziemię słowiańską
Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/060
Ta strona została uwierzytelniona.