Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/067

Ta strona została uwierzytelniona.

jedna, tasama i wiekuista, jak powrót pór roku na północy i na południu, na wschodzie i zachodzie. Odpowiadając na zadane pytanie o kraj ten i ludzi, mówił półnagi przewoźnik, iż tu, w tych leśnych stronach dzika i niczem niekrępowana namiętność jest jedynem prawem dla ludzi, którzy koczują, brodzą po wybrzeżach wód, podchodzą pszczoły, ścigają zwierzęta, wybierają jaja ptasie, łowią ryby, — którzy rozdzierają radłem ziemię i sypią w brózdy nasiona prosa, owsa i żyta, karmią się chlebem, lub leśnemi jabłkami, palą lasy, topią smołę i wyławiają jantarowe bryły. Mówił, iż nieposkromiona samowola tych, których bary są mocne, kolana bezlitosne, a broń w dalekich wypalona kuźniach niezwyciężona dla pięści bezbronnej, — jest tu prawem publicznem. Mówił również o prawach innych, odwiecznych, któremi rządzą się tutejsi ludzie po prawej i po lewej ręce wielkiego wód rozlewiska. Kobiety tutaj, — powiadał, — są jako rzeczy, które się zdobywa, lub kupuje. Jeżeli zdobywca ich, lub nabywca, a więc właściciel, umiera, giną na stosie, wepchnięte nań przez tłum żywych, same poprzednio okręciwszy sobie powróz dookoła szyi. Żony i córki oddaje się przybywającym gościom do nocnej uciechy. Ojciec zabija nowonarodzone córki z zasady, pozostawiając jednę córkę na ród cały. Kobieta nie ma prawa do niczego, z wyjątkiem umywania nóg gościom i mężczyznom domowym, oraz dotrzymywania im towarzystwa, gdy piją miód i kumys. Ludzie tutejsi za Wisłą i jej nogaciami palą wrogów, schwytanych podczas bitwy, na wolnym ogniu, albo miażdżą ich pomiędzy belkami. Starców, ujętych w niewolę podczas grabieży dziedzin sąsiednich,