Sam ściga niedobitki niemieckie.
Syna za Łabę wyprawi, żeby kraj cesarski pustoszył.
Skoro zaś opanował Łużyce, dalej nie idzie. Warownię obok warowni przeciwko Niemcom buduje.
Nanowo porwie się cesarz.
Na Głogów!
A spod niezłomnej ściany Głogowa zboczy do Niemczy i oblegnie grodziszcze.
Cesarz dobywa grodziszcza, na jego ściany wysokie posyła Czechy, Lutyki, a książę polskie wypada z Wrocławia i szarpie szyki cesarskie.
Aż nie zdobywszy zamczyska, cesarz sromotnie odejdzie.
Na czeskie góry odstąpi.
Wonczas książę polańskie osięgnie krainy nad Odrą — Słupiany, Żarowiany, Łużyczany, Milczany.
Po stokroć nawoływał Liityki, żeby się z nim łączyli i pospołu uderzali na Niemca.
Po stokroć zabiegał, żeby, naprzekór ich woli, złączyć wszystko słowiaństwo.
Ileż to lat miecza nie odpasał!
Ileż lat nie zsiadł z konia!
Ciężka zaduma przygniotła mu czoło, bardziej, niż szłom miedziany.
Któż jego szczyt podniesie?
Kto miecz podźwignie?
Zdrada mu wyrywała miecz z ręku!
Seciny lat, żywoty pokoleń, śmierć ludów widział, jako tę ziemię kwitnącą, przez którą koń jego stąpał.
Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.