Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.

krwawych bojów swych, szturmy kuszami machin i młotem nieulękłym pod osłoną matki-tarczy w krainie pruskich apostatów i pogan, w chełmińskiej ziemi. Jako sny, sunęły przed nim nakielskie i sartawickie dzieła, szatańskie poczynania Zakonu. A gdy wspomnieniem docierał do młodych, swjantopołkowych dni, znowu dłoń jego macała po lewym boku, a nie znalazłszy szukała za pasem rękojeści. Oto widzenie drugiej wojny krzyżackiej: Swjantopołk stracił Nakło, a marszałek prowincyi pruskiej Teodoryk von Bernheim, pustoszy Kaszuby aż do Pucka. Książę pan miłościwy tu w tych ścianach ojcowych nad wodą Piaśnicy szuka snu i schronienia. Przepływały w pamięci sławne porażenia mistrza prowincyi, Berlewina, gdy w związku z powstańcami sudawskimi wojsko pomorskie wycięło krzyżaków w pień i trupami ich zasłało pola. Ileż bojów, ile nocnych podejść, Wisłą na czółnie pod krzyżacki Toruń, pod krzyżackie Chełmno! W pogoń wieczną za nimi, po tropach księcia Mestwina, którego, jak szatany, wydzierają z rąk ojcu i wodzą omamem z miejsca na miejsce! Porażki, ucieczki, ucieczki błotem i lasem, spanie w śniegu, w wiklach, w szuwarze. Napaści nocne, podejścia ranne, czyhanie w widłach Nogatu na statki ich, ciągnione w stronę Elbląga i Balgi. Uczta owa nocna, w ziemiańskim pod Kwidzynem domu, noc radosna w lasach, wśród śpiewów, pijatyki, rozpasania i drwin z owego tchórza, co się wciąż Krzyżaków lękał i wszędzie ich widział. Aliści — rozwierają się drzwi i czarne knechty w oknach, wywalanych młotem! Ej, ty walko potężna! A oweż bitwy na łodziach z Fryderykiem von Wiede...