Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

nicą i Prądnicą, a starą mogiłą pogańską zwaną Skarbową, między lasem, przy którym leży kamień Boża Stopka, a błotami niziny, zwanemi Porosłe, rozparł się obóz Polaków. Pod osłoną jazdy i taboru Piotr Dunin okopał się mocno i postanowił drogo sprzedać swoje i rycerzy swych życie.
Wojsko krzyżackie, wychyliwszy się z lasów od strony Lubocina i Warzewa, stanęło niezłomnym zastępem, przecinając dolinę. Czoło tego wojska osłoniły wozy wojenne, łańcuchami zczepione. Przed niem wybrano rów głęboki i wbito częstokół z naostrzonych palów, z których część pewna była nadto żelazem okuta. Tak to, okopawszy się w swych stanowiskach, dwa wojska czatowały na chwilę sposobną do walki.
Noc była późna, jesienna, gdy polski campiductor, wszystko bacznie opatrzywszy w obozie, z pozostawieniem czujnej jazdy na przedzie, a pod zasłoną jazdy oddziału gotowej piechoty, zdawszy główny rozkaz nad tą pierwszą strażą dworzaninowi królewskiemu, imieniem Paweł Jasiński, sam wrócił do kolasy, by w milczeniu czyn jutrzejszy rozważyć.
W cieniu wozu hetmana snuł się mnich gdański, brat Iwo. Był to starzec zeschnięty, naprzód pochylony, o wielkiej czaszce łysej, zawsze gołej, na słońce, plutę i wicher wystawnej i tak przepalonej, iż raz na zawsze kolor bursztynu przyjęła. Brat Iwo, przybrawszy to imię na cześć stryjca Odrowążów, Jacka i Czesława, twórców w Polsce Dominikanów zakonu, pochodził ze szlachty pomorskiej, ze starego rodu Rozwarów, którzy za czasów Śwjantopołka gdańskiego przyszli w te strony skądś spod Szczecina, wyparci z dziedzin