przez gdańszczan w stolicy swojej, w Malborgu. Brat Iwo najpiękniejszą miał w życiu godzinę, gdy pod wodzą senatora Ewalda Wrige, gdańszczanie pospołu ze szlachtą pomorską zatoczyli obóz warowny na lewym brzegu Nogatu, naprzeciwko tej radnej sali, w której ścianie tkwi kula armatnia Jagiełły. Gdy ta potężna, zwycięska, wspaniała i przezacna rewolucya całego pruskiego ludu w pełni wybuchła, wielki mistrz z całej swojej potęgi miał pod sobą jedynie Sztum i Malborg. Ale i tam właśnie, w wieżach, lochach, salach i sekretnych przejściach Malborga, na murach i blankach Sztumu dosięgło go i poraziło na głowę nie co innego, tylko to właśnie, czem przez całe swoje istnienie Zakon wojował i zwyciężał, czyli zdrada. Oto jego najemniki wojenne, czeskie kondotyery, sprzedały Sztum i Malborg. Brat Iwo gorzał z radości, gdy cały pruski świat, jak długi i szeroki, zwrócił się w walce swej, w trosce głuchej, — iż przez wszystkie Niemcy zostanie teraz zmiażdżony, — w tę stronę, gdzie wolność jaśniała, gdzie od dawien dawna stanęło prawo, iż nikt szlachetny nie będzie więziony bezprawnie, że nikomu dobra odjęte nie będą. To też żarliwy zakonnik powtarzał wraz z całą ludnością ziem nadmorskich, jakoby litanię powszechną, słowa wysłańców Stanów Pruskich, Jana i Gabryeala Bazenów i Augusta ze Szczabdy, gdy zalani łzami, na twarz upadłszy, króla polskiego błagali:
»Gdy ziemie Pomorska, Chełmińska i Michałowska gwałtownym najazdem od ciała Królestwa są oderwane, przybyliśmy do Ciebie, Królu i Panie najmiłościwszy, z prośbą, abyś nas za wierne Państwa Twojego
Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.