Pomimo, iż król Fryderyk Drugi przekroczył już siedmdziesiąty rok swego życia, nie przestawał odbywać wędrówek po nowonabytych swego państwa obszarach, Nadnoteckim Obwodzie i Prusach Królewskich. Raz wraz wyprawiał się do Kwidzyna, lub Grudziądza i przebywał obszary gdańskiego Pomorza. Rewidował kolonie niemieckie, na dawnych błotach Noteci powstające, które po obwałowaniu tej rzeki na osuszanych terenach, jako kraj niemiecki zajaśniały. Wizytował te nowe placówki, niczem bastyon teutoński, wmurowane w stare ziemie słowiańskie. Cieszył się, skoro we wsi spotkanej w przejeździe znalazł choć dwu, choć trzech Niemców ze Szwabii, Meklenburgii, Turyngii, nie dla tego, żeby język niemiecki uwielbiał, gdyż w gruncie nie znosił go pogardliwie, — lecz z innej przyczyny. Pewien był, że wieś taka lepiej swe gospodarstwo poprowadzi, lepiej role uprawi i obsieje, przypatrując się robocie niemieckiej, jako żywemu wzorowi. Lustrował osobiście skutki zniesienia poddaństwa chłopskiego w majątkach Polaków. Zalecał swym urzędnikom na miejscu, ażeby wyprowadzali lud prosty z niewoli pańszczyźnianej u Polaków i przyzwyczajali go do modły, jaka w kraju pruskim panuje. Stara jego, po przodkach odziedziczona nienawiść do polskiego szlachec-
Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/228
Ta strona została uwierzytelniona.