Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/238

Ta strona została uwierzytelniona.

mog powiedzec, co bec ni może! Jak on tej żodnej odpowiedze nie wiedzoł, tak zły duch zacząn na niego wrzeszcec i ślepie wewolac.
— Pochadej precz stąd! Bo ce sę zaru nieszczescy stanie.
Starszy sen sę srodze werzas i ucek precz. A jak on przeszed do ojca, to ten sę pytoł:
— A cóż te sprawieł?
— Nick! — odrzek sen. — Tam mnieszo czort w ogniu i mowił do mnie: Jo ce dom pełny cieszynie piniędzy, ciej te mie powiesz, co bec ni może. A tego i o wej nie umnioł powiedzec.
Czując tę godkę, rzek młodszy sen:
— To jo pudę, tatku!
A ojc mu mówił:
— Jidz!
Jak nen młodszy sen przeszed do tego ognia, tak on widzoł, jak zły duch w ogniu cijem mnieszoł, i rzek do niego:
— Ciej te przegorniosz w tyle piniędzach, to dej i mnie od nich dzel.
Ale zły duch odpowiedzoł:
— Jo ce dom pełny cieszynie, ciej te mie powiesz, co bec ni może.
— To jo ce zaru powim! — odrzek ten młodszy sen. — Jo służeł u jednego gbura, chteren posodoł dwanosce koszk pszczół. A jo muszoł każdą pszczołę porachowac reno, ciej pszczołe welotywałe, i we wieczór, ciej przelotywałe.
— To może bec! — rzek zły duch. — To jo wierzę.