Odnalazł w tece dawniejszy swój poemat w pięciu pieśniach pod tytułem: »La guerre de Confédérés«. Był to jeden z sześciu egzemplarzy, które pozostały z ogólnej liczby dwunastu, drukowanych u Schmidta w Berlinie, po rozesłaniu ich zaufańcom. Żaden temat nie dostarczał znakomitemu autorowi równie obfitego materyału do rozweselenia się, jak ta sprawa Konfederacyi Barskiej. Z lubością odczytywał sobie teraz własne szyderstwa rymowane z Sejmu 1763 roku. Na Sejm ten przybywa »Głupstwo«, a znalazłszy Polskę taką, jak po stworzeniu świata, ciemną i nieokrzesaną, — tychsamych starostów, żydów, niewolników i senatorów pijaków, poznaje swój lud po jego władzach i przymiotach umysłu, to też udziela mu błogosławieństwa. Odczytywał z uczuciem żywej satysfakcyi:
»Avec plaisir elle vit la Pologne
La même encore qu’à la création,
Brûte, stupide et sans instruction,
Staroste, juif, serf, palatin ivrogne,
Tous vegetaux qui vivaient sans vergogne.
Je reconnais mon peuple á son esprit —
S’ecria-t-elle, et sitôt les benit«.
Teraz po wszystkiem, co w tej podróży zobaczył, powziął w natchnieniu plan napisania nowego na Polskę paszkwilu, gdzie zamierzył wykazać niewolę chłopów, sprzedajność klas wyższych, rozpasanie namiętności, lenistwo, oraz wszelkie inne wady, cały obraz zgnilizny, który poznał dokładnie, przedewszystkiem za pośrednictwem Brenckenhoffa od agentki pruskiej