płynąwszy na berlinkach pod prawy brzeg Wisły naprost wsi Fürstenwerder, wyszła na brzeg w ogniu dwudziestu dział bateryi pruskiej, które broniły tego umocnionego stanowiska. Opowiadano wodzowi, który z innego placu boju przybywał, jak to idąc krok za krokiem pod ogniem dział z Wisłoujścia i Neufahrwasser, Weyssenhof budował redutę dla odcięcia Gdańska od morza. O kilkaset kroków od wybrzeża kopano rów komunikacyjny, prowadząc go z lasu ku Leniwce a następnie naprzeciwko cypla wyspy Holm wyrzucano głęboką redutę. O świcie, ujrzawszy robotę, w nocy przez pułk polski dokonaną, Prusacy i Moskale rzucili się z miasta. Uderzyły działa z Wisłoujścia. Lecz pułk uderzenie wytrzymał i zachował swe miejsce w wykopanych rowach. Następnej nocy pogłębił i zakończył rowy. Na nic się już nie zdały wszelkie wroga wysiłki, ażeby zniszczyć te dzieła ziemne, które nosiły nazwę »Numer Dziesiąty«. Z zapałem i dumą wszyscy oficerowie opowiadali na wyprzódki o zdobyciu wyspy Holmu. Według ich relacyi, Weyssenhof strzegł reduty z częścią pułku czwartego, a kompanie woltyżerskie i grenadyerskie pod dowództwem podpułkownika Kamińskiego posunęły się lewym brzegiem Wisły, prawym Motławy, w stronę Gdańska. Po nocy w krypach przebyły rzekę i wdarły się na umocnione szańce wyspy. Dwa bataliony rosyjskie, broniące osuchu, zostały tym nagłym atakiem zaskoczone. Wybito je bagnetem, wystrzelano, wytopiono w Motławie. Ledwie połowa tych Moskali poszła w niewolę. Druga połowa śmierć znalazła w rowach i szańcach krwawego okopu.
Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/249
Ta strona została uwierzytelniona.