Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/278

Ta strona została uwierzytelniona.

i pokoje gościnne, podczas gdy główny, środkowy korpus pałacu zawierał salony i jadalnie. Miejsce, zawarte między skrzydłami i korpusem gmachu, wypełniły kwietniki i gazony z egzotycznemi krzewami, Otto miał zdawna pokój w prawej oficynie. Teresa z teściową mieszkała w lewym skrzydle pałacu. Tak więc dniami i nocami przebywali naprzeciwko siebie. Jednego wieczoru Otto poprosił Teresę, aby, idąc na spoczynek, nie zasłaniała okna. Po chwili jął prosić, żeby, stojąc za światłem, zrzuciła ze siebie suknie i bieliznę. Sam tego wieczora nie zapalił światła w swoim pokoju. Teresa posłusznie oświetliła jaskrawo swój pokój, nie zapuściwszy firanek. Silnie płonącą lampę postawiła na stoliczku przy oknie, a sama zupełnie obnażona wysunęła się na tło ciemnej kotary. Nikt nie mógł jej widzieć z dołu ani z głębi ogrodu. Tylko ciemne okno z przeciwka wlepiło w nią swe nienasycone otchłanie.
Następnego dnia nie spotkali się przy wspólnem śniadaniu. Otto był od rana gdzieś w lasach. Służący jego mówił, iż pan hrabia poluje. W gruncie rzeczy hrabia Otto przebiegał drogi i ścieżki leśne, zmagając się z potężnym wiatrem, który tego dnia nachylał połacie drzew i wiał wszystkiemi dolinami. Zmagał się również ze sobą, usiłując potężnem zmęczeniem fizycznem, przebieganiem ze wzgórz na wzgórza, cwałem wzdłuż dolin wzniesionych ku górze, gdy silny wiatr w twarz go smagał, pokonać w sobie bestyę rozszalałą. Skoro o zmierzchu wrócił do domu, polecił lokajowi, żeby zapytał panie, czy do nich przyjść może. Przyszedł zaś niewesoły, wzburzony, dziwny, prawie nie-