Na samem jej dnie wyborował nadto dla oddechu rodzaj leja prowadzącego w stronę otwartej ściany zapola. W ruinach gorzelni wynalazł dawne, okute drzwi, które w czasie pożaru opaliły się na rogach i miały kształt eliptyczny. Tą pokrywą, — wybrawszy dla niej w sianie odpowiednią do wielkości framugę, — nakrywał studnię, niby wiekiem. Na wierzch drzwi kładł znowu warstwy siana, co zasłaniało kryjówkę nie do poznania. Jednocześnie pomyślano o przypuszczalnem ubraniu chorego. Wynaleziono w szafach podróżne futro pana Rudeckiego, grube i długie niedźwiedzie, oraz buty futrzane. Trzymano to pod ręką wraz z dwoma nowymi postronkami znacznej długości.
Panna Salomea sypiała początkowo w zimnym salonie, przytykającym do jej dawnej alkowy, a obecnie legowiska chorego. Ale obawa, żeby nie przespać ostrzegawczego sygnału, zmuszała ją do trzymania otworem drzwi do tej alkowy, gdzie było właśnie umówione okno. Nadto w owej nieopalanej sali było nieznośne zimno, co śpiącej na sienniku, rozciągniętym na podłodze, szczególnie dawało się we znaki. Opalać sali nie było sposobu, bo Szczepan rąbał już oddawna płoty ogrodu i całego obejścia, a i tego ledwie starczyło pod komin w kuchni i do pieca sypialnej izdebki. Nie było tedy rady... Panna Salomea, zwana w rodzinie i przez wszystkich Miją, — musiała przenieść się na noc do swego dawnego pokoiku, czyli do sypialni księcia. Tu na sofce, na pół tylko rozbierając się z sukien, okryta futrem niedźwiedziem, drzemała przy chorym. Codziennie,
Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/051
Ta strona została uwierzytelniona.