Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

barwy pól, aleje i zagaja drzew w słonecznej, wyśnionej stronie. Tam to — daleko — odbywała się wędrówka z jej księciem panem...
Nagle, w pośród tego półspania, dał się słyszeć daleki w domu łoskot, jakby kto strzelił z palnej broni, albo uderzył z mocą w puste naczynie. Potem nastała cisza tem głębsza i zupełniejsza. Włosy zjeżyły się na głowie. Trwoga wionęła przez zmartwiałe ciało. Natężony, a pobudzony słuch powziął złudzenie nowego huku. Był ten drugi łoskot, — czy nie? Zapewne był, bo ciało po nim drży jak liść — Dominik! — Jeszcze chwila i coś pokojem wionęło, jakby się drzwi do wielkiego salonu na rozcież a bezszelestnie otwarły. O, Boże! Stoi we drzwiach Czarna postać, — biała twarz.
Zakryła dłońmi oczy, zwinęła się w kłębek, wtuliła głowę w poduszkę, lecz widoku postaci nie mogła z oczu wytrącić. Lęk począł nią miotać. Coś pędziło z miejsca, uderzając w kości, gnąc żebra. Nie mogła! Porwała się na nogi. Przeraźliwie krzyknęła.
Z za przymkniętych drzwi książę odezwał się raz i drugi. Szeptem pytał, co się stało. Czy to żołnierze we drzwi łomocą? Plusk deszczu zagłuszał jego słowa, a dudnienie ulewy po dachu przeszkadzało rozróżniać wyrazy. Nie wiedząc ze strachu, co się z nią dzieje, drżąc na całem ciele, panna Mija wysunęła się z pościeli i w bieliźnie szła przez ciemność, patrząc rozwartemi oczyma we drzwi salonu, gdzie niemal na jawie widziała stojącą Dominika postać. Jeszcze zakrzyknęła i, straciwszy rozsądek, dopadła drzwi Odrowąża. Wskoczyła do tego pokoju wszystka