samą pracowitością. Nie było żadnej nadziei, żeby wykonał plan, w śpiewce zawarty. Nie było zresztą po temu możności, gdyż roboty przybywało coraz więcej i coraz bardziej urozmaiconej. Trzeba było choremu gotować posilne rosoły z kurcząt i wymyślne potrawki. Księżna sama stawała przy zasmolonym kominie, gotując i smażąc dla syna pożywienie. Jakże ją miał Szczepan samą, bez kucharza zostawić? Któż miał gotować obiad własnej jego pani, no i pannie „Samolei“, której po śmierci starego Brynickiego był niejako opiekunem?
Księżna Odrowążowa nie mogła wciąż jeszcze pokazać się na oczy synowi. Przez szparę we drzwiach przypatrywała mu się w sekrecie. Salomea, spełniająca przy nim rolę siostry miłosierdzia, stopniowo przygotowywała chorego do widzenia z matką. Korzystając z każdej lepszej jego zdrowia chwili, mówiła o matce, zapytywała, czyby do niej nie chciał napisać... To znowu, czyby ona sama w jego imieniu nie mogła dać znać i prosić o przybycie. Chory początkowo nie zgadzał się, protestował. Później przystał i sam zaczął mówić o matce. Wreszcie, złudzony wersyą o listach, jął dopytywać się, czy niema odpisu. Salomea łudziła go wszelakiemi opowieściami o tem, że list został doręczony, że matka jest już w drodze, że prawdopodobnie przybędzie...
Pani Odrowążowa słuchała za drzwiami tych rozmów, drżąc, żeby nareszcie do syna się zbliżyć. Łowiła oczyma zdaleka jego każde spojrzenie, gest — chwytała każdy oddech i jęk, — płucami odczuwała jego kaszel i sercem wzmożone bicie serca.
Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.