— W jakimże charakterze? W jakim?
— Jako służąca.
— Nie, dziecko, nie możesz być służącą. Na takie twoje poniżenie jabym się nigdy nie zgodziła. Właśnie dla tego, że towarzysko nie stoimy na równi, nie zgodzę się na twoje poniżenie. Mogłabyś towarzyszyć Józefowi tylko jako żona... Ale to jest przecie niemożliwe. Sama dobrze rozumiesz, że to jest niemożliwe.
— Więc cóż mam począć?
— Wezwij na pomoc Boga, miłość Józefa i tej opiekunki, która cię wychowała. Może i moją, jeżeli w twem sercu tę łaskę znajdę. Nakaż milczenie swemu sercu... Czas zagoi tę ranę, którą ja ci teraz zadaję... Córeczko moja, córeczko moja miła. Najdroższa! Najdroższa!...
Księżna zsunęła się na kolana i w szlochach opasała Salomeę ramionami. Łkała:
— Gdybyś mogła odczuć, jak moje serce nad tobą i nad twoją nieszczęsną miłością płacze! Zawsze na wskróś widziałyśmy nasze serca, a tylko teraz... Teraz, gdy ty tak cierpisz, ja ci pomódz nie mogę. Ja ci zadaję ten cios! Nóż wbijam w serce, które mi wróciło syna... O, Boże! Nim to przyszłam powiedzieć, oczy wypłakałam we łzach. Ach, prawda, — zapomniałam...
Księżna poczęła szukać czegoś w kieszeniach. Mówiła:
— Nie weź-że mi tego za złe i nie przypuszczaj nic pospolitego... Chcę się z tobą podzielić wszystkiem, co posiadam, duszą i majątkiem. Gdy wrócę
Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.