Strona:PL Stefan Grabiński-Księga ognia.djvu/035

Ta strona została uwierzytelniona.
Zemsta Żywiołaków

Legenda strażacka


Antoni Czarnocki, naczelnik straży pożarnej miasta Rakszawy, skończył przed chwilą studjum statystyki pożarów i zapaliwszy ulubione kuba, rozciągnął się znużony na otomanie.
Była trzecia po południu, czas skwarny, lipcowy. Przez zapuszczone żaluzje wcedzało się do wnętrza pokoju ciemnożółte światło dnia, wsiąkał niewidzialnemi falami duszny żar upału. Z oddali dolatywał ospały od spiekoty ruch ulic, bzykały na szybach nikłym, urywanym pobrzękiem rozleniwione muchy. Pan Antoni przemyśliwał świeżo przejrzane daty, porządkował w głowie zbierane przez lata notatki, wyciągał wnioski.
Niktby nie przypuszczał nawet, do jak ciekawych rezultatów może doprowadzić umiejętne, z dużym, coprawda, nakładem uwagi i metodycznie przeprowadzone studjum statystyki pożarniczej. Niktby nie uwierzył, ile interesującego materjału można wydobyć z tych suchych, pozornie nic nie mówiących dat, ile dziwnych, czasem śmiesznie dziwnych objawów zauważyć w tym chaosie