zawołanie i nieraz należało długo czekać na pozytywny jakiś rezultat. Lecz Czarnocki nie łatwo zrażał się. Zauważywszy parę razy jakiś szczegół podejrzany, chwytał go oburącz jak w kleszcze i nie wpierw spoczął, aż odnalazł doń ogniwa wsteczne lub następne.
Owocem tych długoletnich badań były specjalne, przez niego sporządzone „mapy pożarów“ oraz t. zw. „modyfikacje pożarne“. Na pierwszych uwydatnione były miejsca, budynki i domy, które kiedykolwiek uległy katastrofie, bez względu na to, czy ślady pożaru zatarto i szkody naprawiono, czy też pozostawiono pogorzelisko własnemu losowi. Natomiast plany określone nazwą „modyfikacji pożarnych“ podkreślały zmiany, zaszłe w rozmieszczeniu domów i budowli pod wpływem ogniowej klęski; wszelkie przesunięcia i najlżejsze odchylenia od stanu rzeczy poprzedzającego pożar były tam zaznaczone ze zdumiewającą pedanterją.
Po zestawieniu map obu typów, doszedł p. Antoni z biegiem lat do nader ciekawych wyników. Oto połączywszy linjami pogorzeliska różnych miejscowości, przekonał się, że w 80 wypadkach na 100 odnośne punkty pożarne utworzyły zarysy dziwacznych postaci; były to przeważnie kształty małych, śmiesznych stworzeń, które czasem przypominały wyglądem swym dzieci-potworki, kiedyindziej zbliżały się raczej do typu zwierzaków: jakieś małpiatki o długich, figlarnie zakręconych ogonkach, jakieś zwinne, w kabłąk wygięte wiewiórki, poczwarne do rozpuku koczkodanki.
Czarnocki „wydobył“ ze swych planów całą ich galerję i ubarwiwszy cynobrowoognistą farbą, zaludnił niemi swój oryginalny, jedyny w swoim rodzaju album z napisem na okładce:
— Album żywiołaków ognia i pożaru.
Strona:PL Stefan Grabiński-Księga ognia.djvu/037
Ta strona została uwierzytelniona.