Strona:PL Stefan Grabiński-Księga ognia.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

zamienią się wkońcu na wyuzdane orgje krwi i rozpustnej chuci. Już parę razy zdarzyło się, że w czasie uroczystych zebrań kilku z pomiędzy mobedów uprowadziło w głąb sali chętne niewiasty niby leśne syleny w pogoni za jurnemi nimfami. W chwilach najpodnioślejszych skupień rozlegał się nieraz z kątów lubieżny chichot satyrów lub syleni śmiech pieszczonych miłośnic.
Zgromadzeni przez Atara bracia pozornie ulegali, kając się w obłudnej skrusze, by ukradkiem, poza plecyma arcykapłanów korzystać ze sposobnej chwili, zaspakajając głód zmysłów rozjuszonych samek.
Występek przybrał wkońcu charakter groźny i zbrodniczy. Pewnego dnia znaleziono w jednej z cel zwłoki obnażonej siostry Fiammetty z pianą na ustach. Śledztwo wykazało, że wyzionęła ducha załaskotana na śmierć przez jednego z „raspi’ch“ czyli służebnych kapłanów.
Nie pomogła chłosta cielesna wymierzona winowajcy w obecności wszystkich z nakazu Athrarvana; nieodstraszeni przykładem Gebrowie zapuszczali się dalej w manowce porubstwa. Wtedy arcykapłan chwycił się ostrzejszych środków: zaczął ograniczać swobodę braci, nakładał post ścisły, wprowadził biczowanie. By dać przykład, sam nie uchylał się od pokuty i z bohaterskiem samozaparciem się odrzucał z pogardą ponęty uroczej Pyrofili, jednej z przodowniczek ogniowego chóru. Czystość kultu podtrzymywał przez wprowadzenie częstszych niż dawniej nabożeństw i ofiar, których wzniosłą symboliką wyjaśniał w płomiennych, pełnych religijnego patosu przemowach...
Dzisiejsze święto miało być podwójnie uroczyste; schodził się w niem bowiem t.zw. „dzień dobrych żywiołów“ z rocznicą śmierci zakonodawcy sekty, Janczewskiego.
To też przygotowania prześcignęły wszystko, cokolwiek dotąd dla kultu zrobiono; Ludzimirski chciał, by