— Być może, księże proboszczu — sprawa to jeszcze nierozstrzygnięta. Pocóż spierać się przedwcześnie o nazwę zjawiska. Lepiej je wprzód dokładnie zbadać.
Od tej rozmowy rozpoczęły się eksperymenty medjumiczne dra Pronia z panną Heleną Łączewską.
Po kilku seansach doszedł uczony do wniosku, że bratanica proboszcza jest wybitnem medjum dla zjawisk materjalizacji. W ciągu posiedzeń, odbywanych niemal codziennie, występowały fenomeny tak udatne, że Proń nie miał słów do wyrażenia swego uznania.
Zachęcony niezwykłem powodzeniem, sprowadził specjalny aparat do zdjęć błyskawicznych przy świetle magnezjowem i zaczął utrwalać na płytach galerje fantomów i mar, wysnutych w obecności panny Heleny. Wyrazistość swą zawdzięczały widma silnemu wydzielaniu się materji astralnej z ciała medjum, które wskutek tego traciło w czasie doświadczeń niezmiernie dużo na wadze. Bywały nawet momenty, kiedy postać panny, pogrążonej w transie, zacierała się przed oczyma magnetyzera, jakby blednąc i rozwierając się w przestrzeni. Wtedy zaniepokojony wstrzymywał dalszy rozwój zjawiska i przy pomocy pociągnięć przeciwnych przywoływał śpiącą do stanu jawy. — Ksiądz w posiedzeniach nie brał udziału, unikając widocznie bliższego kontaktu ze sprawą. Byłby nawet wprost sprzeciwił się eksperymentowaniu, gdyby nie wyraźne życzenie Heleny, której kaprysom ulegał bez szemrania. To też śledził zdala tylko przebieg doświadczeń, zadawalając się relacjami Pronia.
Wkrótce obok materjalizacji ujawniły się u medjum zdolności psychometryczne. Panna Helena nietylko odczytywała pismo zamknięte w kopercie i odgadywała przedmioty, ukryte w drewnianej lub metalowej szkatułce, lecz umiała też sięgnąć intuicją wstecz do przeszłości
Strona:PL Stefan Grabiński-Księga ognia.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.