Strona:PL Stefan Grabiński-Księga ognia.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

poszukiwania i studjum historji miasta Rzymu przekonały mię, że miałem słuszność. Cóż więc dziwnego, że ciągnie mnie do Rzymu coś z nieprzepartą siłą i że niemal co roku odwiedzam ukochane miasto?
Jakoż istotnie odbywał proboszcz z Doliny częste pielgrzymki do stolicy Piotrowej i za każdym razem przywoził z sobą jakąś cenną pamiąkę.
Jedną z nich było album portretowe kardynałów Renesansu, duża, oprawna w żółty pergamin księga z przeszło 50 podobiznami dostojników kościoła.
Przeglądając tę cenną pamiątkę, zatrzymał się Proń dłużej przy wizerunku jednego z kardynałów wieku XVI, którego rysy wydały mu się szczególnie znajome.
Ksiądz spostrzegł to, spojrzał na portret, który przykuł tak uwagę gościa i patrząc nań z dziwnym uśmiechem, odczytał objaśnienie poniżej:
— Lorenzo Rufredo, kardynał z czasów Aleksandra VI, i jeden z jego zauszników. Umarł w 54 roku życia śmiercią zagadkową, podobno pod ciężarem klątwy, rzuconą nań przez następnego papieża.
— Typowy przedstawiciel grandseigneur’ów kościelnych Odrodzenia — rzucił oględną uwagę Proń.
— Niestety — przyznał cicho ksiądz — podobno był to człowiek bujny, lecz i pełen wyuzdania. To też spotkało go zasłużona kara. Dziwna głowa, nieprawdaż, doktorze?
— Rzeczywiście — potwierdził w zamyśleniu Proń i patrząc uważnie w twarz księdza dodał:
— Rzecz dla mnie niepojętna i ze wszech miar ciekawa: Kardynał Rufredo zupełnie podobny do „biskupa“, którego wizerunek w tak niezwykły sposób powstał na oponie ołtarzowej w tutejszym kościele i stał się zaczątkiem muzeum ks. proboszcza.