Sytuacja bardzo ciekawa; możebyśmy ją rozwiązali w dwójkę; weźmiesz białe, których pozycja korzystniejsza. No, jakże, będziesz grał Stachur?
— No dobrze literacie — odparł trochę rozczulony — ustawiaj, ale prędko, bo mam dziś do załatwienia jeszcze jedną arcyważną sprawę.
Zacząłem ustawiać szachy, odtwarzając sytuację z nierozstrzygniętej partji z profesorem. Pamięć mam niezłą i wkrótce zrekonstruowałem pozycję czarnych.
Przeszedłszy następnie do reprodukcji strony przeciwnej, umyślnie postawiłem trzy figury na niewłaściwem miejscu, celowo fałszując rzeczywistą sytuację.
Stachur spojrzał uważnie na szachownicę, potem podniósł na mnie badawcze oczy.
— Jak się nazywa ten twój znajomy, który przerwał tę partję? — zapytał zaciekawiony.
Wymieniłem obojętnie swoje właściwe nazwisko.
— Aha! tak, prawda, wszystko w porządku. Ale, wiesz co kochany Dzierzbo? Albo tobie, lub też temu młodemu lekarzowi nie dopisała pamięć. Popełniłeś w trzech miejscach pomyłkę.
I spokojnie przesunął figury na właściwe pozycje.
Chociaż czekałem na to, mimoto trudno było oprzeć się uczuciu zdumienia. Stachur zauważywszy wyraz mej twarzy, zaśmiał się trjumfująco:
— No cóż, nieprawdaż, że tak stały?
Przyznałem bez wahania.
— Ale skąd u licha możesz coś podobnego wie-
Strona:PL Stefan Grabiński - Szalony pątnik.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.