znalazłem na nim wizerunek dymiącego ogniska identyczny z temi, jakie widzieliśmy już na palach.
Podniosłem niedowierzające spojrzenie na starca:
— Więc z ogniska zrodziło się pokolenie Kwapnasów?
Puma pokręcił głową:
— Blady Lekarz źle patrzył; ognia tam mało, prawie go nie dojrzysz.
— Więc dym? — poprawiłem się.
— Tyś powiedział. Od niego pochodzimy; z dymu wyszedł Kwapnu i w dym się obróci.
Teraz zrozumiałem niejasną dla mnie dotąd nazwę pokolenia oraz znaczenie często używanych przez starca słów: Kwap, Kwapa, Kwapnu itp. Wyraz ten oznaczał dym, od którego też cały szczep otrzymał imię rodowe.
— To szczególne! — zauważyłem w stronę Bena. — Wyraz dym posiada w tym dziwnym języku brzmienie bardzo spokrewnione z odpowiednikiem greckim „Kapnos”.
— Hm... — odparł w zamyśleniu Heading, który widocznie trawiony gorączką złota na widok amuletu snuł już jakieś plany — hm, może. Nie mogę tego ocenić, nie znając greczyzny. Zresztą to szczegół tutaj obojętny.
Indjanin wciąż trzymał w palcach tajemniczy amulet
i śmiał się zagadkowo. Wtem Ben wyciągnął poń
Strona:PL Stefan Grabiński - Szalony pątnik.djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.