jawia, należy do istoty, jest zaś tylko, z powodu ograniczoności zmysłów, nie całą istotą. Ten pogląd Goethego jest nawskroś teozoficznym.
Jak rozwijają się w ciele oko i ucho jako narządy odbiorcze, jako zmysły dla cielesnych zjawisk, tak samo może człowiek rozwinąć w sobie narządy duszne i duchowe, przed którymi otworzy się świat duszy i ducha. Bez tego wyższego zmysłu światy powyższe są „martwe i nieme“, jak dla pozbawionych oczu i uszu „ciemnym i niemym jest“ świat cielesny. Jednak stosunek człowieka do tych wyższych zmysłów jest czemś innem niż do zmysłów cielesnych. Że te ostatnie doskonale się rozwinęły o to troszczyła się z reguły dobrotliwa matka natura. One utworzyły się bez jego współudziału. Nad rozwojem swych wyższych zmysłów musi sam człowiek popracować. Musi duszę i ducha wykształcić, kiedy chce ich światy oglądać, podobnie jak przyroda, tworzyła jego ciało, żeby mógł spostrzegać fizyczne środowisko i w nich się orjentować. Takie ukszałtowanie wyższych narządów, których natura jeszcze nie rozwinęła, nie jest nienaturalnem, ponieważ w wyższem rozumieniu należy do natury wszystko, co człowiek wykonywa. Tylko ten, kto utrzymuje, jakoby człowiek miał pozostać na tym stopniu rozwoju, jaki od natury otrzymał, tylko ten mógłby nazwać nienaturalnem wytwarzanie wyższych zmysłów. Przezeń właśnie są „zapoznane“ te
Strona:PL Steiner - Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka.djvu/87
Ta strona została przepisana.