Strona:PL Steiner Rudolf - Kronika Akasha.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

Kronika Akasha wykazuje w tej dziedzinie piękne sceny. Oto opis jednej z nich. Znajdujemy się w lesie, u stóp potężnego drzewa. Z twarzą zwróconą do wschodu, w zachwyceniu, spoczywa kapłanka na podjum z rzadkich przedmiotów przyrody i roślin. Zwolna, w takcie rytmicznym płyną z jej warg cudowne, nieliczne głoski, które się stale powtarzają. W kręgu — dokoła — siedzi pewna ilość mężczyzn i kobiet, ze wzrokiem w snach zgubionym, chłonąc w zasłuchaniu życie wewnętrzne. Pozatem odbywały się jeszcze inne sceny. Na miejscu, urządzonem jak poprzednio, tak samo śpiewała kapłanka, ale tony jej miały w sobie coś silnego, potężnego. A ludzie dokoła niej poruszali się w rytmicznym tańcu. Był to inny sposób wstępowania duszy w ludzkość. W poruszeniach swych członków brano tajemnicze rytmy, podsłuchiwane w przyrodzie. Odczuwali jedność z przyrodą, z rządzącemi w niej mocami.
Szczególnie nadawało się to miejsce na ziemi, gdzie wytwarzano zaródź przyszłej rasy ludzkiej. Na ówczesnej, partej jeszcze burzą ziemi — tam już panował względny spokój. Ponieważ burza miotała Lemurją. A ziemia nie posiadała jeszcze wówczas swej późniejszej twardości. Rzadki grunt wszędzie był pokryty przez siły wulkaniczne, które wyrzucały mniejsze lub większe strumienie. Potężne wulkany znajdowały się prawie wszędzie i przejawiały stale niszczącą działalność. Ludzie przyzwyczaili się do liczenia z żywiołem ognia we wszystkich swoich konstrukcjach. Korzystali owszem z tego ognia przy swoich robotach i urządzeniach. Wiele było takich urządzeń, gdzie ogień przyrody podobną rolę odgrywał w ludzkiej pracy, jak dziś sztuczny ogień.