podobnie ograniczoną moc, jak teraz — mniej więcej — człowiek. Posiadały niegdyś, jak człowiek w teraźniejszości, moc nad tem, co działo się „wewnątrz nich”. I nie oddawała im się zewnętrzna gęsta materja. Teraz dążyły do stanu, w jakim miały magicznie kierować, a rządzić rzeczami zewnętrznemi. Zatem w opisywanej epoce wyprzedzały one człowieka. Dążył wzwyż, aby dopiero wcielić rozsądek w subtelniejszą materję, aby następnie dać mu możność działania nazewnątrz; one — już dawniej wcieliły rozsądek[1] i osiągnęły obecnie magiczną siłę wprowadzania rozsądku w otaczający je świat. Człowiek dążył zatem wzwyż po przez mgławicę cieplną. One (istoty wyższe) wchodziły — po przez ten stopień — właśnie wniż, dla rozszerzenia swojej mocy.
W mgławicy cieplnej mogły działać przedewszystkiem te siły, jakie człowiek ma za niższe, siły jego namiętności i popędów. Zarówno człowiek, jak i istoty wyższe posługiwały się temi siłami na omawianym stopniu mgławicy cieplnej. Na opisaną wyżej postać człowieka działają — mianowicie wewnątrz niej — te siły w ten sposób, że może on rozwinąć organy, które następnie czynią go zdolnym do myślenia, zatem do wykształcenia osobowości. W tych wyższych istotach działają owe siły — w rozpatrywanem stadjum — jednak w ten sposób, że mogą (te istoty wyższe) posługiwać się niemi do bezosobistego tworzenia ziemskich urządzeń. Stąd — dzięki tym istotom — powstają na ziemi ukształtowania (utwory), które same są odbiciem praw rozsądku. W człowieku zatem powstają przez
- ↑ (Przyp. tłóm. wcielić rozsądek w materję, t zn. nadać jej — w jej przejawach — mądrość, jakiej ona sama przez się nie posiada).