soło, z ich sposobu mówienia. Zdało mi się od pierwszej chwili, że dziadek miał słuszność; wrażenie było niezbyt korzystne; ci ludzie, których byłbym chciał kochać, wydali mi się straszliwie pospolici. Ten ciasny i wysoki kościół był bardzo licho oświetlony; widziałem tam wiele kobiet najniższej klasy. Słowem, byłem wówczas taki jak dziś: kocham lud, nienawidzę ciemiężycieli, ale byłoby dla mnie nieustanną męką żyć wśród ludu.
Pożyczę na chwilę języka Cabanisa. Mam skórę o wiele zbyt delikatną, skórę kobiecą (później robiły mi się zawsze pęcherze, kiedy trzymałem szablę przez godzinę), kaleczę sobie palce, które mam bardzo ładne, od lada drobnostki: słowem powłoka mego ciała jest kobieca. Stąd może bezgraniczny wstręt do wszystkiego co brudne albo wilgotne albo czarniawe. Wiele z owych rzeczy widziałem u tych Jakobinów.
Kiedym w godzinę potem wszedł do pani Colomb, ciotka moja o charakterze hiszpańskim popatrzała na mnie bardzo serjo. Wyszliśmy; kiedyśmy byli sami na ulicy, rzekła:
„Jeśli się będziesz tak wymykał, ojciec spostrzeże się...
— Nigdy, jeśli Serafja mnie nie zdenuncjuje.
— Pozwól mi mówić. A ja nie mam ochoty rozmawiać z ojcem na twój temat. Już cię nie wezmę nigdy do pani Colomb“.
Te słowa, powiedziane z wielką prostotą, poruszyły mnie; uderzyła mnie szpetota Jakobinów; nazajutrz i następnych dni chodziłem zadumany, bożyszcze moje zachwiało się. Gdyby dziadek był odgadł mój stan duszy (a byłbym mu wszystko powiedział, gdyby mnie spytał w chwili gdyśmy polewali kwiaty na terasie), byłby mógł nazawsze ośmieszyć Jakobinów i sprowadzić mnie na łono arystokracji (tak nazwanej wówczas, dziś noszącej miano legitymistów lub konserwatystów). Zamiast idealizować Jakobinów, wyobraźnia moja zaczęłaby sobie uprzytamniać, bodaj przesadnie, brud ich sali u św. Andrzeja.
Zostawione samo sobie, niechlujstwo to zatarło się niebawem
Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/120
Ta strona została skorygowana.