d’Ablancourt (piękne a niewierne, jak mówi przysłowie); korespondencja milorda All-eye z milordem All-ear, margrabiego d’Argens, wreszcie Pamiętniki szlachcica-oryginała.
Znalazłem sposób aby otwierać gabinet ojca, opustoszały od czasu nieszczęsnej tyranji Amara i Merlinota, i odbyłem dokładny przegląd wszystkich książek. Była tam wspaniała kolekcja elzewirów, ale na nieszczęście nie miałem pojęcia o łacinie, mimo że umiałem na pamięć Selectae e profanis. Probowałem przeczytać kilka artykułów z Encyklopedji. Ale czem było to wszystko w porównaniu z Felicją albo Nową Heloizą?
Zaufanie literackie jakie pokładałem w dziadku było nadzwyczajne: ufałem że mnie nie zdradzi przed Serafją i ojcem. Nie przyznając się, że czytałem Nową Heloizę, odważyłem się mówić o niej z zachwytem. Nawrócenie dziadka na jezuityzm nie musiało być dawne; zamiast mnie wypytywać surowo, opowiedział mi, że baron des Adrest (jedyny z przyjaciół, u którego bywał na obiedzie dwa lub trzy razy na miesiąc od śmierci mojej matki), w epoce gdy ukazała się Nowa Heloiza (czy to nie w 1770?) zapóźnił się w domu do obiadu; pani des Adrest kazała go poprosić drugi raz, wreszcie ten człowiek tak zimny przyszedł cały we łzach.
„Co tobie, mój drogi? spytała pani des Adrest zaniepokojona.
— Och! Julja umarła!“ I prawie nic nie jadł.
Pożerałem ogłoszenia o książkach na sprzedaż, które przychodziły z dziennikami. Rodzina moja prenumerowała wówczas, zdaje mi się, jakiś dziennik na spółkę z kimś.
Wyobraziłem sobie, że Florjan to musi być wspaniała książka, zapewne z tytułów: Gonsalwa z Kordowy, Estella etc.
Włożyłem talara (3 franki) do listu i napisałem do księgarza w Paryżu, aby mi przysłał jakąś książkę Florjana. To było śmiałe: coby powiedziała Serafja po nadejściu paczki?
Ale nie nadeszła nigdy; dopiero za ludwika, którego dziadek dał mi na Nowy Rok, kupiłem Florjana. I z dzieł tego wielkiego człowieka wykroiłem moją pierwszą komedję.
Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/128
Ta strona została skorygowana.