Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/132

Ta strona została skorygowana.

Człowiek, któremu polecono tę ważną operację, do której ojciec mój, wielki dewot podówczas, przywiązywał wielką wagę, był to ksiądz, nieskończenie mniejszy łajdak od księdza Raillane. Jezuityzm księdza Raillane przerażał nawet mego ojca.
Ów dobry ksiądz, tak poczciwy napozór, nazywał się Dumolard. Był to prosty chłopek urodzony w okolicach Matheysine albo La Mure, opodal Bourg d’Oisans. Później został wielkim jezuitą i dostał urocze probostwo w La Tronche, o dziesięć minut od Grenobli. (To jest coś takiego jak podprefektura Sceaux dla podprefekta zaprzedanego ministrom albo żonatego z jakąś ich nieprawą córeczką).
W owym czasie ksiądz Dumolard był tak dobroduszny, że mogłem mu pożyczyć małe włoskie wydanie Arjosta w czterech tomikach. Ale może mu je pożyczyłem dopiero w 1803.
Fizjognomja księdza Dumolard nie była odpychająca, pozatem że jedno oko miał stale zamknięte; był jednooki, trzeba to wyznać, ale rysy miał regularne, wyrażające nietylko dobroduszność, ale, co o wiele zabawniejsze, pogodną i doskonałą szczerość. W istocie nie był w owym czasie łajdakiem, albo raczej, po zastanowieniu się, sądzę, że moja przenikliwość dwunastoletniego malca, wyostrzona zupełną samotnością, omyliła się zupełnie; później bowiem był to jeden z najwytrawniejszych jezuitów naszego miasta. Samo jego wyborne probostwo, tuż pod ręką dewotek naszego miasta, świadczy za nim, a przeciw mojej dwunastoletniej naiwności.
Prezydent de Barral, człowiek idealnie pobłażliwy i dobrze wychowany, powiedział mi w r. 1816, zdaje mi się, kiedyśmy się przechadzali po jego wspaniałym ogrodzie w La Tronche, przylegającym do probostwa:
„Ten Dumolard, to jeden z najbardziej szczwanych drabów z całej kompanji.
— A ksiądz Raillane?