Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/148

Ta strona została skorygowana.

Mój przyjaciel Colomb, który czyni mi ten zarzut w swoim wczorajszym liście, a także w poprzednich, poszedłby na męki za swoje słowo i za mnie. (Urodził się w Ljonie około 1785, ojciec jego, bardzo zacny ex-kupiec, osiadł w Grenobli około 1788. Roman Colomb ma 20 czy 25 tysięcy franków dochodu i trzy córki przy ulicy Godot-de-Mauroy w Paryżu).

ROZDZIAŁ XXII

Oblężenie Ljonu poruszyło całe Południe; byłem za Kellermanem i za republikanemi, rodzina moja za emigrantami i za Précym.
Kuzyn Santerre, poczmistrz, którego krewniak czy bratanek bił się w Ljonie, zachodził do nas dwa razy dziennie; ponieważ było to w lecie, piliśmy ranną kawę z mlekiem w gabinecie przyrodniczym na tarasie.
Tam-to może doznałem najżywszych uniesień miłości ojczyzny i nienawiści do arystokratów (legitymistów z 1835) i do księży, jej wrogów.
Pan Senterre, urzędnik poczty listowej, przynosił nam stale sześć czy siedem dzienników ściąganych abonentom, którzy dostawali je dopiero w dwie godziny później wskutek naszej ciekawości. Dostawał swój naparstek wina i chleb i słuchał dzienników. Często miał nowiny z Ljonu.
Zachodziłem wieczorem sam na terasę, aby starać się posłyszeć armaty ljońskie. Widzę w Tabeli chronologicznej, jedynej książce którą mam w Rzymie, że Ljon wzięto 9 października 1793. Zatem w lecie 1793, w dziesiątym roku, chodziłem słuchać armat ljońskich; nie słyszałem ich nigdy. Patrzałem z zazdrością na górę Meaudre, z której było słychać. Nasz zacny kuzyn Romagnier (kuzyn, bo ożenił się z panną Blanchet, krewną żony mego dziadka) był z Meaudre, dokąd udawał się dwa razy na miesiąc odwiedzić swego ojca. Za powrotem przyprawiał mnie o bicie serca powia-