Prawdopodobnie tekst ten był materjałem, z którego Stendhal miał napisać ostateczną wersję Pamiętnika. Sam powtarza raz po raz, że wiele trzebaby usunąć, uporządkować. Nie dokonał tej pracy. Czy mamy tego żałować? I tak i nie. Tak jak jest, ten pamiętnik jest czemś wyjątkowem, ma jedyny w swoim rodzaju urok bezpośredniości, szczerości. Sam Stendhal notuje gdzieś na marginesie: „Może nie poprawiając tego pierwszego rzutu, osiągnę to, aby nie kłamać z próżności?“
Ale nietylko z próżności się kłamie... Pochwycenie na gorącym uczynku prawdy wrażeń, przeżyć, wyłuskanie tej prawdy z wielorakich osłonek w które spowijają ją kolejno oszukaństwa pamięci, skrupuły najrozmaitszej przyrody, jest rzeczą trudną i skomplikowaną. W zaciekłości, z jaką Stendhal tropi i kontroluje swoją świadomość, jakże jest nowoczesny, jak zdumiewającem zjawiskiem jest ta introspekcja, w epoce gdy pisał swój życiorys! Jak bardzo karty te pogłębiają nasze zrozumienie tej tak złożonej indywidualności, w której kojarzy się ostrość widzenia z romantycznym żarem, chłód analizy z entuzjazmem, czułość z twardością! W jak nieoczekiwanem świetle przedstawia się nam ten „oschły“ czciciel matematyki, który nie może się uspokoić ze wzruszenia gdy, sam dla siebie, bez wiary aby ktoś kiedy czytał te karty, zaczyna mówić o tem co dlań pozostało najpiękniejszym okresem życia! I ta ciągła zmiana planów, to ciągłe przebieganie obrazów egzystencji, od chwili którą opisuje do chwili w której opisuje, jakże bogata jest w perspektywy psychologiczne.
Nie będę tu powtarzał o samym pisarzu tego, co miałem sposobność pisać o nim parokrotnie[1]. Czy kontrolowany tem, co wiemy skądinąd o Stendhalu, czy bez tej kontroli, pamiętnik jego równie jest zajmujący. Daje nam psychoanalityczny niemal wgląd w formowanie się owych kompleksów, które na całe życie rozstrzygną o jego charakterze. Czy ten charakter wyda się sympatyczny,
- ↑ Mózg i płeć (serja trzecia); Przedmowa do Lamiel.