Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/154

Ta strona została skorygowana.

pod naszemi oczami, o sześćdziesiąt lub osiemdziesiąt stóp pod mami.
Rodzina chwaliła mi wciąż, na swój sposób, piękność pól, zieloności, kwiatów, etc., jaskrów, etc.
Te płaskie frazesy obudziły we mnie wstręt do kwiatów i grządek, który trwa jeszcze.
Szczęściem, wspaniały widok, który odkryłem sam z okna klasy, sąsiadującej z salą łaciny, gdzie chodziłem marzyć samotnie, przemógł głęboki wstręt, spowodowany frazesami ojca oraz księży, jego przyjaciół.
Z podobnej racji, w wiele lat później, obfite i pretensjonalne perjody pp. Chateaubriand i Salvandy sprawiły, żem napisał Czerwone i Czarne stylem zbyt siekanym. Wielkie głupstwo, bo za dwadzieścia lat któż będzie pamiętał o obłudnych bajdurzeniach tych panów? A ja kupuję bilet na loterję, której wielki los wyraża się w tem: być czytanym w r. 1935.
Ten sam stan duszy kazał mi zamykać oczy ma krajobrazy uwielbiane przez ciotkę Serafję. Byłem w r. 1794 taki, jak lud medjolański jest w 1835: znienawidzone władze niemieckie chcą mu zaszczepić miłość do Schillera, którego piękna dusza, tak różna od płaskiego Goethego, byłaby bardzo przykro dotknięta, widząc takich apostołów jego sławy.
Było dla mnie czemś bardzo niezwykłem znaleźć się, w roku 1794 czy 95, w wieku jedenastu czy dwunastu lat, w szkole, gdzie miałem dziesięciu czy dwunastu kolegów.
Rzeczywistość wydała mi się o wiele niżej szalonych obrazów mej wyobraźni. Koledzy ci nie byli dość weseli, dość szaleni, a mieli manjery bardzo plugawe.
Zdaje mi się, że pan Durand, nadęty zaszczytem profesury w Szkole Centralnej, ale zawsze poczciwina, zasadził mnie do tłumaczenia Salustjusza, de Bello Jugurtino. Wolność wydała pierwsze swoje owoce; skoro mnie opuścił gniew, odzyskałem zdrowy rozsądek i bardzo zasmakowałem w Salustjuszu.