Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/160

Ta strona została skorygowana.

z rycinami bardzo delikatnie wykonanemi ale bardzo niedwuznacznemi.
„To ohyda, rzekła pani Le Roy ze swemi ładnemi obłudnemi oczami subretki, ale to są arcydzieła“.
Przekonałem się, że nie zdołam przemycić kupna Powiastek La Fontaine w kupnie gwaszów. Otworzono Szkołę Centralną, nie myślałem już o gwaszach, ale odkrycie zostało mi; trzeba naśladować naturę, i to sprawiło może, że moje wielkie głowy, skopjowane z tych lichych rysunków, nie były tak okropne jak mogły być. Przypominam sobie Oburzonego żołnierza w Wypędzeniu Heliodora Rafaela; nie mogę spojrzeć na oryginał w Watykanie, aby sobie nie przypomnieć mojej kopji; technika ołówka, zupełnie dowolna, nawet fałszywa, widniała zwłaszcza w smoku sterczącym na kasku.
Kiedy który z nas zrobił coś znośnie, pan Jay siadał w miejscu ucznia, poprawiał trochę głowę i rezonował z emfazą, ale ostatecznie rezonował; wreszcie podpisywał głowę z tyłu, rodzaj ne varietur, aby ją można było z końcem roku przedstawić do konkursu. Rozpalał nas, ale nie miał najlżejszego poczucia piękna. Zrobił w życiu tylko jeden niegodziwy obraz, Wolność skopjowaną z własnej żony, krótką, przysadkowatą, bez linji. Aby ją uczynić lżejszą, zawalił pierwszy plan grobowcem, za którym Wolność była schowana po kolana.
Przyszedł koniec roku, egzaminy w obecności komitetu i, zdaje mi się, jednego członka Departamentu.
Zdobyłem jedynie nędzną promocję, i to jeszcze, jak sądzę, dano mi ją, aby zrobić przyjemność panu Gagnon, głowie komitetu, i panu Dausse, drugiemu członkowi komitetu, przyjacielowi pana Gagnon.
Dziadek czuł się upokorzony, powiedział mi to z doskonałą grzecznością i miarą. Jego wymówka tak prosta zrobiła na mnie silne wrażenie. Dodał, śmiejąc się: „Umiałeś nam tylko pokazać swój tłusty zadek“.