tarystami. Sławny Legendre, pierwszorzędny geometra, kiedy dostał krzyż Legji, przypiął go do fraka, popatrzał w lustro i podskoczył z radości. Mieszkanie było niskie, uderzył się głową o sufit i upadł pół martwy. Byłaby to godna śmierć dla tego następcy Archimedesa!
Ileż nikczemności spełniono w Akademji Nauk, od 1825 do 1830 i później, aby wyżebrać krzyże! To nie do wiary, mam szczegóły tego od pp. de Jussieu, Edwardsa, Milne-Edwardsa i przez salon barona Gerard. Zapomniałem tyle świństw.
Taki Maupeou mniej jest nikczemny, kiedy mówi otwarcie: „Zrobię wszystko, co trzeba aby się wywindować“.
Dusza moja, oswobodzona od tyranji, zaczynała nabierać prężności. Pomału przestało mnie oblegać to tak wyczerpujące uczucie: bezsilna nienawiść.
Poczciwa ciotka Elżbieta była moją opatrznością. Bywała prawie co wieczór na partyjce u pani Colomb albo pani Romagnier. Te zacne siostry były kołtunkami tylko w pewnych manjach i nawykach. Miały piękne dusze, rzecz tak rzadka na prowincji, i były tkliwie przywiązane do ciotki Elżbiety.
Jeszcze nie dość mówię dobrego o tych zacnych kuzynkach, to były dusze wielkie, szlachetne, dały tego osobliwe dowody w ważnych okolicznościach swego życia.
Ojciec mój, coraz bardziej pogrążony w swojej pasji do gospodarstwa i do Claix, spędzał tam trzy albo cztery dni tygodniowo. Dom dziadka, gdzie jadał obiad i wieczerzę od śmierci żony, pociągał go już znacznie mniej. Mówił szczerze tylko z Serafją. Hiszpański charakter ciotki Elżbiety nakazywał mu uszanowanie; rozmawiali z sobą bardzo niewiele. Przyziemny delfinacki sprycik oraz przykra nieśmiałość ojca nie bardzo się godziły ze szlachetną