Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/166

Ta strona została skorygowana.

Łatwo zrozumieć, że prawdziwa komedja nie była mi dostępna. Dziadek oszałamiał mnie zawsze wielkiem słowem: znajomość serca ludzkiego. Ale co ja mogłem wiedzieć o tem sercu ludzkiem? Parę spostrzeżeń zaledwie, pochwytanych z książek, szczególniej z Don Kiszota, jedynej prawie książki, która nie budziła we mnie nieufności; wszystkie inne były z porady moich tyranów, bo dziadek (świeżo nawrócony, jak sądzę) nie pozwalał sobie na żarty z książek, które wtykali mi ojciec i Serafja.
Trzeba mi było tedy teatru romantycznego, to znaczy dramatu niezbyt ponurego, przedstawiającego niedole miłosne a nie pieniężne (ponury i smutny dramat opierający się na braku pieniędzy zawsze mnie mierził jako zbyt mieszczański i zbyt prawdziwy).
Panna Kably święciła tryumfy w Klaudynie Floriana.
Młoda Sabaudka, która miała małe dziecko w Montvert z młodym wykwintnym podróżnym, przebiera się za mężczyznę i, wraz ze swoim bębnem, pełni rzemiosło czyściciela ulic w Turynie. Odnajduje swego kochanka, którego wciąż kocha, i zostaje jego służącym; ale kochanek ma się żenić.
Aktor, który grał kochanka, nazwiskiem Poussi, zdaje mi się — przypomniało mi się nagle to nazwisko po tylu latach — mówił zupełnie naturalnie: „Klaudjuszu! Klaudjuszu!“ łając swego służącego, kiedy ten mówił źle o jego przyszłej. Ten głos, akcent, słyszę jeszcze w duszy, widzę aktora.
Przez wiele miesięcy, utwór ten, często żądany przez publiczność, sprawiał mi najżywszą przyjemność, powiedziałbym najżywszą jakiej zaznałem w dziele sztuki, gdyby oddawna przyjemnością moją nie była najbardziej oddana i szalona najtkliwsza admiracja.
Nie śmiałem wymówić nazwiska panny Kably; jeśli ją ktoś nazwał w mojej obecności, czułem osobliwe ściskanie serca, zdawało mi się że padnę. Była niby burza w mojej krwi.
Jeżeli ktoś powiedział Kably, zamiast panna Kably, czułem nienawiść i oburzenie, które zaledwie mogłem powstrzymać.