Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/167

Ta strona została skorygowana.

Śpiewała swoim małym głosikiem w Nieważnym traktacie, operze Gaveau (słaba głowa, umarł niepoczytalny w kilka lat potem).
Tam zaczęła się moja miłość muzyki, która była może moją najsilniejszą i najkosztowniejszą namiętnością; trwa jeszcze w pięćdziesiątymdrugim roku, żywsza niż kiedykolwiek. Niewiem ile mil zrobiłbym pieszo lub na ile dni więzienia naraziłbym się, aby usłyszeć Don Juana lub Matrimonio segreto, i nie wiem dla jakiej innej rzeczy zrobiłbym ten wysiłek. Ale, na moje nieszczęście, nienawidzę muzyki miernej (w moich oczach jest ona karykaturą dobrej, naprzykład Furioso Donizettiego, wczoraj Rzym, Valle. Włosi, bardzo różni w tem odemnie, nie mogą ścierpieć muzyki, skoro ma więcej niż pięć albo sześć lat. Któryś z nich mówił raz przy mnie, u pani...: Czy muzyka, która ma więcej niż rok, może być ładna?)
Co za nawias, wielki Boże! Przepisując, będę musiał wykreślić lub przenieść w inne miejsce połowę tego rękopisu.
Nauczyłem się na pamięć — i z jakiem upojeniem! — tej ciągnącej się i przerywanej niteczki octu, którą nazywają Nieważnym traktatem.
Niezły aktor, który grał wesoło rolę służącego (widzę dziś, że grał ze szczerą beztroską biedaka, który ma w domu jedynie same smutki i który oddaje się ze szczęściem swej roli, dał mi pierwsze pojęcie komizmu, zwłaszcza w chwili gdy prowadzi kontredansa, kończącego się: Małgosia nas słyszała...
Krajobraz kształtu i rozmiarów blankietu wekslowego, gdzie było wiele gumigutty wzmocnionej bistrem, zwłaszcza na pierwszym planie po lewej, który kupiłem u pana Le Roy i który kopjowałem wówczas z rozkoszą, wydawał mi się absolutnie tem samem, co gra tego komika, który mnie rozśmieszał szczerze, ilekroć Panny Kably nie było na scenie; kiedy się zwracał do niej, byłem roztkliwiony, zachwycony. Stąd może pochodzi, że jeszcze dziś obraz albo utwór muzyczny, często dają mi to samo wrażenie. Ileż razy znalazłem tę tożsamość w muzeum Brera w Medjolanie (1814—1822)!