Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/176

Ta strona została skorygowana.

troszcząc się zupełnie o ich zrozumienie. Ten faworyt zarówno pana Chabert jak pana Dupuy nazywał się, jeśli się nie mylę, Paweł Emil Teisseire. Egzaminator Szkoły politechnicznej, brat wielkiego geometry, który napisał owo sławne głupstwo (na początku Statyki), nie spostrzegł, że całą zasługę Pawła Emila była zdumiewająca pamięć.
Przeszedł do Politechniki: jego niezrównana obłuda, jego pamięć i jego ładna dziewczęca buzia nie miały tego sukcesu co w Grenobli: wyszedł wprawdzie oficerem, ale niebawem spłynęła nań łaska i został księdzem. Na nieszczęście umarł na piersi; byłbym śledził z przyjemnością jego karjerę. Opuściłem Grenoblę z bezgranicznem pragnieniem, aby mu kiedyś móc wsunąć potężną porcję kuksów.
Zdaje mi się, że dałem mu już małą zaliczkę u pana Chabert, gdzie słusznie górował nademną dzięki swej niezawodnej pamięci.
Co do niego nie gniewał się nigdy o nic i znosił z najzimniejszą krwią epitety: mały hipokryta, które spadały nań ze wszystkich stron i które zdwoiły się w dniu, kiedyśmy go ujrzeli uwieńczonego różami i odgrywającego rolę anioła na jakiejś procesji.
To był prawie jedyny charakter, który zauważałem w Szkole Centralnej. Tworzył on piękny kontrast z ponurym Benoit, którego spotkałem na kursie literatury pana Dubois-Fontanelle; cała jego szczytna wiedza polegała na miłości sokratycznej, której udzielił mu doktór Clapier, warjat.
Jest może dziesięć lat jak nie myślałem o panu Chabert; pomału przypominam sobie, że był on w istocie o wiele mniej ograniczony od pana Dupuy, mimo że mówił jeszcze bardziej rozwlekle i że wygląd miał jeszcze bardziej kołtuński. Cenił on Clairauta; była to olbrzymia zdobycz, że nas zapoznał z tym genjalnym człowiekiem i wyprowadził potrosze z płaskiego Bezout. Miał Bruce’a, księdza Marie, i od czasu do czasu dał nam przerabiać jakieś zadanie z tych autorów. Miał nawet w rękopisie jakieś drobiazgi Lagrange’a, z tych które były dobre na naszą skromną miarę.