Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/19

Ta strona została skorygowana.

Byłem roztkliwiony, rozmodlony, w ekstazie. A Menti, w jakiejż rozpaczy pogrążyła mnie, kiedy mnie rzuciła? Tu uczułem dreszcz na wspomnienie 15 września r. 1826 w San Remo, po moim powrocie z Anglji. Co za rok spędziłem od 15 września 1826 do 15 września 1827! W dniu tej straszliwej rocznicy byłem na wyspie Ischia. I uczułem wybitne polepszenie: zamiast myśleć o mojem nieszczęściu wprost, jak kilka miesięcy wprzódy, zachowałem jedynie wspomnienie nieszczęśliwego stanu, w jakim byłem pogrążony naprzykład w październiku r. 1826. To spostrzeżenie pocieszyło mnie znacznie.
Czemże ja byłem? Nie dowiem się tego. Jakiegoż przyjaciela, choćby najinteligentniejszego, mogę o to spytać? Sam pan di Fiore nie mógłby mi na to odpowiedzieć. Któremuż z przyjaciół wspomniałem kiedy słowo o moich zgryzotach miłosnych?
A co jest osobliwe i bardzo nieszczęśliwe, powiadałem sobie dziś rano, to że moje zwycięstwa (jak je nazywałem wówczas, z głową nabitą sprawami wojskowemi) niedały mi ani połowy przyjemności równej cierpieniu jakie mi sprawiały moje niepowodzenia.
Zdumiewające zwycięstwo nad tą Menti nie dało mi przyjemności dającej się bodaj w setnej części porównać z bólem, jaki mi zadała, rzucając mnie dla pana de Bospier.
Czyżbym ja miał tak opłakany charakter?
...I oto, nie wiedząc co odpowiedzieć, znów zacząłem bezwiednie podziwiać cudowny widok ruin Rzymu i jego nowoczesnej wspaniałości; Coloseum nawprost mnie, a pod mojemi stopami pałac Farnese, wraz z łukami jego pięknej galerji rzeczy nowoczesnych, i pałac Corsini pod memi stopami.
Czy ja byłem człowiekiem inteligentnym? Czy miałem talent do czego? Pan Daru powiadał, że byłem ciemny jak tabaka w rogu; tak, ale to Besançon powtórzył mi to, a wesołość mego usposobienia przyprawiała o zazdrość tego markotnego generalnego sekretarza. Ale czy ja miałem usposobienie wesołe?
Zeszedłem wreszcie z Janiculum aż wówczas kiedy lekka mgła