Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/192

Ta strona została skorygowana.

kach prywatnych i że wolno jest zdradzić swoje powinności obywatela aby wydrzeć rządowi trochę pieniędzy. Czynię olbrzymią różnicę między nim a jego kolegą Feliksem Faure: ten urodził się z duszą nikczemną, to też jest Parem Francji i prezesem Trybunału apelacyjnego w Grenobli.
Ale, jakiebądź były pobudki poczciwego Michoud aby sprzedać ojczyznę życzeniom generalnego prokuratora, wówczas, około 1795, był to najlepszy chłopak, naturalny, inteligentny, ale serce na dłoni.
Sądzę, że uczył się czytać z Barralem u panny Chavand; często mówili o swoich psotach w tej wstępnej klasie. (Już rywalizacje, przyjaźnie, nienawiści świata!). Jak ja im zazdrościłem! Zdaje mi się nawet, że skłamałem raz czy dwa razy, dając do zrozumienia innym kolegom, że i ja uczyłem się czytać u panny Chavand.
Michoud kochał mnie aż do swojej śmierci i nie trafił na niewdzięcznika; miałem najwyższy szacunek dla jego rozsądku i dobroci. Pewnego razu przyszło między nami do bójki; że zaś był dwa razy tęższy odemnie, sprał mnie.
Wyrzucałem sobie mój wybryk, nie dla tego com oberwał, ale dlatego żem nie docenił jego nadzwyczajnej dobroci. Byłem złośliwy i puszczałem koncepty które mi ściągnęły sporo kułaków; ta sama właściwość zyskała mi we Włoszech i w Niemczech w wojsku coś lepszego, a w Paryżu zajadłe krytyki małych dzienniczków.
Kiedy mi przyjdzie jakiś koncept, widzę jego wesołość a nie złośliwość. Zawsze jestem zdziwiony oddźwiękiem jego złośliwości. Obecnie, przez rozsądek, nie puszczam już tych słówek. Niedawno, don Filip Caetani oddał mi sprawiedliwość, że jestem jednym z najmniej złośliwych ludzi jakich znał, mimo że mam reputację człowieka bardzo dowcipnego, ale bardzo złego i jeszcze bardziej niemoralnego (niemoralnego, dlatego że pisałem o kobietach w Miłości i że, choćbym nie chciał, drwię sobie z hipokrytów, korporacji, która w Paryżu — ktoby przypuścił? — jest jeszcze czcigodniejsza niż w Rzymie).