Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/198

Ta strona została skorygowana.

były mer Ljonu, najbrzydszy człowiek we Francji, Juljusz Cezar Boissat, największy zarozumialec, Feliks Faure, i wielu innych moich przyjaciół i znajomych).
Miałem szczęście często spotykać Ludwika Crozet w Paryżu W 1800; w Paryżu, między 1803 a 1806; w Plancy, od 1810 do 1814, gdziem go odwiedził i gdzie oddałem na stajnię moje konie w czasie nie pamiętam już jakiej misji od Cesarza. Wreszcie spaliśmy w jednym pokoju (hotel Hamburski, ulica Uniwersytecka) w wieczór wzięcia Paryża w 1814. Ze zmartwienia dostał w nocy niestrawności; ja, który traciłem wszystko, bardziej patrzałem na rzecz jako na widowisko. Byłem zresztą wściekły o głupią korespondencję księcia Bassano ze mną, kiedy byłem w 7-mej dywizji wraz z tym starcem rimbambito, hrabią de Saint-Vallier.
Byłem też wściekły, przyznaję to, na hańbę mojej inteligencji, o postąpienie Cesarza z deputacją ciała prawodawczego, w której się znajdował ten czuły i wymowny głupiec nazwiskiem Laisné (z Bordeaux), później wicehrabia i par Francji, zmarły w 1835, zarówno jak ten człowiek bez serca, absolutnie wyzuty z wszelkiej zdolności czucia, nazwiskiem Roederer.
Z Crozetem, aby nie tracić czasu na gadatliwe zachwyty nad La Fontainem, Corneillem albo Szekspirem, pisaliśmy to, co nazywaliśmy Charaktery (chciałbym dziś zobaczyć który).
Było to sześć czy ośm stronic wielkiego formatu, zdających sprawę (pod przybranem nazwiskiem) z charakteru kogoś z naszych wspólnych znajomych przed jury złożonem z Helwecjusza, Tracy’ego i Machiawela, lub też Helwecjusza, Monteskjusza i Szekspira. Takie były nasze ówczesne admiracje.
Czytaliśmy razem Adama Smitha i J. B. Say’a, ale porzuciliśmy tę naukę, znajdując w niej punkty ciemne a nawet sprzeczne. Byliśmy pierwsi w matematyce, a po trzech latach Politechniki Crozet był tak mocny w chemji, że mu ofiarowano miejsce analogiczne do posady pana Thenard (dziś para Francji, ale w ówczes-