Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/202

Ta strona została skorygowana.

Biedny i szanowny pan Fontanelle, opuszczony przez swój dziennik, przybył do Grenobli ze swą grubą Niemką, która, mimo swego pierwotnego rzemiosła, miała chamskie manjery i mało pieniędzy. Był uszczęśliwiony, że został profesorem, że dostał mieszkanie; zajął apartament w południowo-wschodniem skrzydle kolegjum, zanim było ukończone.
Miał on piękne wydanie Woltera in 8°, z Kehl; jedyna książka, której ten zacny człowiek nie pożyczał. Książki jego zawierały notki jego pisma, szczęściem prawie niemożliwego do odczytania bez lupy. Pożyczył mi Emila i był bardzo niespokojny, bo przy tej warjackiej deklamacji Russa „Śmierć Sokratesa to śmierć człowieka, śmierć Chrystusa to śmierć Boga“, wlepił świstek papieru, bardzo rozsądny i bardzo mało wymowny, który kończył się przeciwną maksymą.
Ta karteczka zaszkodziła mu bardzo, nawet w oczach mego dziadka. Coby było, gdyby mój ojciec ją zobaczył? W owej epoce, ojciec mój nie kupił Słownika Bayle’a na licytacji naszego kuzyna Drier (hulaki), aby nie narażać mojej religji; powiedział mi to.
Pan Fontanelle był zanadto złamany nieszczęściami i charakterem swojej djabelskiej żony aby być entuzjastą; nie miał najmniejszej iskierki nieboszczyka księdza Ducros; toteż nie miał żadnego wpływu na mój charakter.
Zdaje mi się, że przechodziłem kurs z tym małym jezuitą Pawłem Emilem Teisseire, grubym Marcuis (poczciwym i nadętym bogatym chłopcem z Rives czy Moirans), z Benoît, dobrym chłopcem, który szczerze uważał się za Platona dlatego że lekarz Clapier nauczył go miłości.
To nie budziło w nas zgrozy, ponieważ budziłoby zgrozę w naszych rodzicach, ale dziwiło nas. Widzę dziś, że celem naszych ambicyj było zwycięstwo nad tem straszliwem zwierzęciem: uroczą kobietą, sprawdzianem wartości mężczyzn, nie zaś przyjemność. Znajdowaliśmy przyjemność wszędzie. Ponury Benoît nie zyskał żadnego wyznawcy.